hBKS Stal Bielsko-Biała - E.Leclerc MOYA Radomka Radom 2:3 (25:17, 25:22, 17:25, 11:25,  13:15)
 
MVP: Bruna Honorio Marques (Radomka Radom)
 
BKS Stal: Kazała, Janiuk, Kossanyiova, Świrad, Orvosova, Gajewska, Drabek (libero) oraz  Szlagowska, Drużkowska, Wawrzyniak, Dąbrowska
Radomka: Honorio Marques, Picussa, Johnson, Łukasik, Twardowska, Skorupa, Witkowska (libero) oraz Molenda, Bałucka, Biała
 
Po pewnej wygranej, odniesionej u siebie w miniony poniedziałek z #VolleyWrocław, siatkarki BKS-u Stal Bielsko-Biała zamierzały podtrzymać dobrą passę i utrzymać się na zwycięskiej ścieżce. Na podopieczne Bartłomieja Piekarczyka w meczu, rozgrywanym w ramach 9. kolejki TAURON Ligi, czekało jednak dość trudne zadanie. Do Hali pod Dębowcem przyjechała bowiem E.Leclerc MOYA Radomka Radom, która w dotychczasowej części sezonu poniosła tylko jedną porażkę i przystępowała do piątkowej rywalizacji w roli wicelidera tabeli.
 
Mecz, rozgrywany z wiadomych powodów bez udziału publiczności, zapowiadał się zatem na naprawdę interesujące widowisko. Jak pokazały kolejne minuty i godziny, w rywalizacji BKS-u z Radomką faktycznie działo się mnóstwo, ale zacznijmy od pierwszej partii, której początek stał pod znakiem wręcz rewelacyjnej gry gospodyń. Zespół w Bielska-Białej prowadził w pewnym momencie nawet 7:1 i co prawda rywalki niedługo później zniwelowały część strat, ale na tablicy wyników dalej widniało pewne prowadzenie BKS-u. Radomka popełniała sporo błędów w przyjęciu, natomiast po naszej stronie bardzo dobrze funkcjonował blok, a niezłą skutecznością w ataku wykazywała się Andrea Kossanyiova. Obraz gry nie zmienił się już do końca pierwszego seta - bielszczanki ostatecznie odniosły w nim zwycięstwo do 17, a wynik ustaliła Gabriela Orvosova za sprawą skutecznego ataku z prawego skrzydła.
 
Druga partia stała pod znakiem bardzo wyrównanej walki punkt za punkt, choć po asie serwisowym Janisy Johnson radomianki zdołały wyjść na trzypunktowe prowadzenie (8:11). Dodatkowo coraz lepszą dyspozycją w ataku wykazywała się brazylijska atakująca Bruna Honorio Marques, ale po przekroczeniu przez nią linii trzeciego metra na tablicy wyników pojawił się remis 15:15. Rywalizacja w tej partii była naprawdę zacięta, choć dzięki skutecznym atakom dobrze dysponowanej Kossanyiovej BKS wyszedł na kilkupunktowe prowadzenie, którego nie oddał już do końca seta. Partia zakończyła się wynikiem 25 do 22, a rezultat został przypieczętowany przez Aleksandrę Kazałę, która popisała się mocnym uderzeniem z lewego skrzydła i nabiła przy okazji ustawiony blok przez rywalki.
 
Po zmianie stron mecz dalej śmiało można było uznać na wyrównany, ale od stanu 9:9 i udanym pojedynczym bloku w wykonaniu Martyny Świrad, zdecydowanie więcej do powiedzenia na placu gry miały podopieczne trenera Riccardo Marchesiego. Radomianki zdobywały sporo punktów dzięki szczelnie stawianemu blokowi, a także dzięki dobrej grze na obu skrzydłach. BKS-owi nie pomogły z kolei przeprowadzone zmiany w przyjęciu i w linii ataku, bowiem nasza skuteczność wciąż pozostawiała sporo do życzenia. Błędy po naszych uderzeniach wymiernie spowodowały, że zawodniczki Bartłomieja Piekarczyka nie nawiązały już równorzędnej walki i ostatecznie przegrały trzecią partię do 17. O przedłużenie emocji w bielskiej hali szczególnie zadbała Bruna Honorio Marques, bowiem to jej dwa ataki przypieczętowały wygraną partię przez Radomkę.
 
Przyjezdne z województwa mazowieckiego ewidentnie złapały po tej partii wiatr w żagle, bowiem czwarty set stał już pod znakiem ich całkowitej dominacji. Trener Piekarczyk postanowił wziąć  dwie przerwy przy stanie 0:4 i 2:10, ale obraz gry cały czas nie ulegał zmianie. Pojedyncze udane akcje w wykonaniu Gabrieli Orvosovej i wprowadzonej Weroniki Szlagowskiej to było za mało, by zagrozić grającym świetnie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła zawodniczkom z Radomia. Jednostronna partia zakończyła się wygraną przyjezdnych do 11, a efektowna i dość zaskakująca kiwka Katarzyny Skorupy spowodowała, że o wyniku piątkowej rywalizacji musiał zadecydować tie-break.
 
Decydująca partia co prawda rozpoczęła się od udanego ataku Honorio Marques oraz asa serwisowego w wykonaniu Justyny Łukasik, ale bielszczanki szybko zdołały odrobić powstałe straty - i to z całkiem niezłą nawiązką. BKS złapał dobrą w serię w momencie, gdy w polu zagrywki znalazła się Andrea Kossanyiova. Wówczas od stanu 4:4 bielszczanki wyszły na czteropunktowe prowadzenie, które starały się jeszcze konsekwentnie utrzymywać (10:6, 12:8). Gdy już się wydawało, że BKS dowiezie korzystny wynik do końca, gospodynie popełniły kilka błędów we wszystkich formacjach, które spowodowały, że w Bielsku-Białej ponownie mieliśmy remis. Ostatecznie więcej zimnej krwi w końcówce meczu zachowały radomianki, które poprzez mocny atak Honorio Marques (zdobywczyni 30 punktów oraz statuetki MVP) oraz dobre postawiony blok na Andrei Kossanyiovej, wygrały decydującego seta 15 do 13.