Pierwsza wiosenna porażka piłkarzy bialskiej Stali stała się faktem. BKS musiał uznać wyższość lidera, rezerw BTS Rekord. Nie załamujemy się tylko walczymy dalej! "Rekordzistom" natomiast życzymy utrzymania 1. lokaty do ostatniej kolejki. 

 

BKS Stal Bielsko-Biała – Rekord II Bielsko-Biała 0:3 (0:2)

0:1 Kowalczyk (28. min., z rzutu karnego)

0:2 Caputa (38. min.)

0:3 Kowalczyk (73. min.)

 

BKS Stal: Syc - Kalamus, Waliczek, Dancik, Markov, Zieliński (74' Vinicius), Janik, Dokudowiec, Rozmus (90' Borutko), Wojtyłko (74' R. Tański)

 

Kibice niemal po brzegi wypełnili dziś stadion na popularnej "Górce". Opuszczając obiekt, szczególnie kibice BKS-u, mogli czuć niedosyt ze względu na końcowy wynik, jednak sam poziom piłkarski i dawka emocji, która towarzyszyła przez 90 minut podobać się już mogła. Ale mogło być lepiej! Zabrakło pierwiastka "dramaturgii", wszak bialska Stal miała swoje okazje, aby pokusić się o trafienie kontaktowe, a sam mecz był wyrównany a BKS pokazał się z dobrej strony... 

 

Nie rzucili wszystkich sił na start do ofensywy zawodnicy lidera "okręgówki". Biało-zieloni w średnim pressingu wyczekiwali swoich szans. Pierwszą z nich miał w 8. minucie Seweryn Caputa, lecz jego próbę z rzutu wolnego świetnie obronił Jan Syc. Następnie to piłkarze BKS-u byli bliscy objęcia prowadzenia. Sytuację ku temu miał Tomasz Janik i Kamil Dokudowiec, któremu niewiele zabrakło, aby spuentować kontrę trafieniem. W 28. minucie to jednak "dwójka" Rekordu cieszyła się z prowadzenia. Faulowany przez Mykolę Markova w polu karnym BKS-u był Szymon Bogunia, a z "wapna" nie pomylił się Bartosz Kowalczyk. Ten "cios" nie był z gatunku tych, które zadziałały mobilizująco na bialską Stal, co też wykorzystali biało-zieloni. W 38. minucie niepilnowany Caputa sfinalizował dogranie z bocznego fragmentu boiska. 

 

Gra BKS-u znacznie nabrała "rumieńców" po przerwie. Nie mając nic do stracenia czerwono-żółto-zieloni podeszli wysoko do rywala, lecz to nie przełożyło się na sytuacje z gatunku "stuprocentowych". Owszem, próbował Jacek Wojtyłko czy Antoni Rozmus, ale owe szanse nie stworzyły większych problemów "rekordzistom". W 73. minucie wynik meczu ustalił Kowalczyk, który wykorzystał sytuację sam na sam z Sycem po kilkunastometrowym rajdzie, spowodowanym wspomnianym wysokim ustawieniem BKS-u.