BKS wraca na zwycięski szlak! Zawodnicy Arkadiusza Ruckiego zagrali bardzo dobre spotkanie z Sokołem Zabrzeg, czego owocem była przekonująca wygrana 6:0. 

 

BKS Stal Bielsko-Biała - Sokół Zabrzeg 6:0 (2:0) 

 

Bramki: 

1:0 Lewandowski (24')

2:0 Markov (29')

3:0 Lewandowski (61’)

4:0 Loranc (77’)

5:0 Loranc (86')

6:0 Janik (89')

 

BKS Stal: Syc - Michałek (75’ Szymala), Porębski, Bęben (80’ Zieliński), Waliczek, Kozioł, Janik, Lewandowski (75’ Yevtyschenko), K. Dokudowiec (63’ Loranc), Łoś, Markov

 

Sokół: Grabski - Garus, Gałan, Ciesielczyk (65' Banasik), Walczyszyn (75' Sz. Żółty), Imanhulov, Mazur (75' Gąsiorek), Kania, K. Kołodziej, Kozłowski (75' F. Kołodziej), Godniak (46' Banet)

 

- Mieliśmy zdecydowaną przewagę w tym meczu, która została udokumentowana wieloma bramkami. Cieszy mnie, że zrealizowaliśmy założenia, które zaplanowaliśmy w szatni przed meczem. Chłopaki ciężko i rzetelnie pracują i to przynosi efekty. Małymi kroczkami do przodu - przekonuje trener bialskiej Stali, Arkadiusz Rucki. 

 

Początkowa faza spotkania upłynęła pod znakiem obopólnego sprawdzania swojego potencjału, jednak z każdą minutą BKS zaczął przejmować inicjatywę nad spotkaniem. Efektem tego było trafienie w 24. minucie, które otworzyło wynik starcia. Paweł Kozioł dośrodkowywał z rzutu rożnego, Tomasz Janik przytomnie zgrał piłkę na głowę Karola Lewandowskiego, a ten ulokował ją w siatce. BKS poszedł za ciosem i w 29. minucie dołożył kolejne trafienie. Bialska Stal założyła dobry pressing, Kamil Dokudowiec dograł do Mykoli Markova, który całość spuentował trafieniem. Na kolejne bramki kibicom przyszło czekać do drugiej połowy... 

 

W 61. minucie popularny "Lewy" znów świętował bramkę. Ponownie głową zamknął dogranie z rzutu rożnego. Bardzo dobry występ zanotował również wprowadzony po przerwie Jakub Loranc, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Wpierw zaskoczył Dawida Grabskiego niesygnalizowanym strzałem, a następnie zdjął "pajęczynę" po uderzeniu pięknym z rogu "16". Losy meczu przesądziła Janika, któremu precyzyjnie na głowę dograł Kozioł