Porażka w Radomiu z E.Leclerc Radomką Radom
E.Leclerc MOYA Radomka Radom - BKS BOSTIK Bielsko-Biała 3:1 (25:18, 20:25, 26:24, 27:25)
MVP: Paulina Zaborowska (E.Leclerc MOYA Radomka Radom)
Radomka: Rodrigues de Almeida, Honorio, Bałucka, Johnson, Łukasik, Zaborowska, Witkowska (libero) oraz Twardowska, Picussa, Biała, Moskwa
BKS BOSTIK: Janiuk, Kossanyiova, Świrad, Orvosova, Szlagowska, Gajewska, Drabek (libero) oraz Kazała, Dąbrowska, Drużkowska
Rywalizacja o miejsce w playoffach TAURON Ligi wchodzi w decydującą fazę. Siatkarkom BKS-u BOSTIK Bielsko-Biała pozostały już tylko trzy spotkania fazy zasadniczej, a pierwszym z nadchodzących wyzwań był wyjazdowy pojedynek z E.Leclerc MOYA Radomką Radom. Dla podopiecznych Bartłomieja Piekarczyka stawką dzisiejszego pojedynku był powrót do czołowej szóstki tabeli, jednak stojące przed nimi zadanie urastało do miana naprawdę ciężkiego. Rywalem bielszczanek był bowiem aktualny wicelider ligowych rozgrywek, który w razie zwycięstwa zrównałby się punktami z przewodzącym stawce Developresem.
Gospodynie słusznie były zatem uznawane za faworytki poniedziałkowego meczu, chociaż bielszczanki zdążyły już udowodnić, że posiadają patent na zespół z Radomia. Biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe pojedynki obu drużyn w TAURON Lidze, drużyna z Bielska-Białej odniosła trzy zwycięstwa na pięć prób. Dodatkowo w ostatnim meczu w listopadzie 2020 roku, zawodniczki BKS-u BOSTIK prowadziły z Radomką już 2:0, ale ostatecznie uległy wyżej notowanemu przeciwnikowi po tie-breaku.
Pierwsza partia dzisiejszej rywalizacji zdecydowanie nie poszła jednak po myśli przyjezdnych. BKS BOSTIK długo miał problem z opanowaniem przyjęcia, w ogóle nie wykorzystywał w swojej grze środka, a w jego poczynaniach dominowała przede wszystkim niedokładność. Dobra dyspozycja Gabrieli Orvosovej w ataku nie wystarczyła, by zniwelować kilkupunktową przewagę, którą radomianki wypracowały sobie właściwie na samym początku seta. Po dwóch asach serwisowych Izabeli Bałuckiej E.Leclerc MOYA Radomka objęła prowadzenie 4:1, a przy stanie 9:4 trener Piekarczyk zdecydował się wykorzystać pierwszą z możliwych przerw. W kolejnych minutach dobrą dyspozycją na skrzydłach wykazywały się Janisa Johnson oraz Bruna Honorio, a dokładając do tego często skutecznie stawiany blok, otrzymaliśmy zasłużoną wygraną gospodyń do 18.
Wysoko przegrany set podziałał jednak na bielszczanki niczym zimny prysznic. Początek drugiej partii był co prawda dość wyrównany, ale było widać, że podopieczne Bartłomieja Piekarczyka poprawiły grę w przyjęciu, a rozgrywająca zaczęła również dogrywać piłki do swoich koleżanek ze środka. Od stanu 7:7 BKS BOSTIK zdobył cztery punkty z rzędu (wykorzystując między innymi przejście linii trzeciego metra przez Johnson), a w dalszych fragmentach starał się przede wszystkim umacniać na wywalczonym prowadzeniu. Nie było to jednak proste, bo za sprawą czujnej gry na siatce oraz umiejętnemu obijaniu bloku bielszczanek, w pewnym momencie przewaga gości zmalała tylko do jednego oczka (18:19). Ostatecznie jednak zawodniczki trenera Piekarczyka zdołały dopiąć swego, a kluczową rolę w końcówce partii odegrał as serwisowy Gabrieli Orvosovej oraz świetna skuteczność w ataku Weroniki Szlagowskiej. To właśnie mocne uderzenie naszej przyjmującej przypieczętowało wygraną gości w drugim secie do 20.
BKS BOSTIK zapewne zamierzał pójść za ciosem, ale początek trzeciej partii przyniósł odwrócenie ról. Bielszczanki ponownie zaczęły mieć pewne problemy w przyjęciu, a na dodatek zawodniczki z województwa mazowieckiego umiejętnie wykorzystywały błędy Weroniki Szlagowskiej. Oba zespoły zaczęły za to coraz częściej atakować przez przesunięte krótkie, a Radomka dokładała do tego kiwki w wykonaniu Pauliny Zaborowskiej. Po jednym z takich zagrań gospodynie prowadziły już 18:14, ale od tego momentu rywalki wrzuciły wyższy bieg i między innymi dzięki szczelnie stawianemu blokowi, doprowadziły do remisu po 20. Końcówka partii była naprawdę zacięta, a o rozstrzygnięciu jej wyniku musiała zadecydować gra na przewagi. Więcej zimnej krwi zachowały w niej podopieczne Riccardo Marchesiego, a zwycięstwo 26 do 24 zapewnił skuteczny atak Janisy Johnson z lewego skrzydła.
Równie wyrównana okazała się być czwarta i zarazem ostatnia partia w radomskiej hali. Tym razem rozpoczęła się ona od kilkupunktowej przewagi bielszczanek, a fenomenalną dyspozycją na lewym skrzydle wykazywała się Andrea Kossanyiova. Dodatkowo czeska przyjmująca zachowywała skuteczność w polu serwisowym, a po jej punktowej zagrywce BKS BOSTIK objął prowadzenie (6:3). Zawodniczki trenera Piekarczyka utrzymywały później kilkupunktową przewagę (11:8, 15:12), jednak w pewnym momencie przeciwniczki złapały wiatr w żagle i odrobiły straty za sprawą szczelnego podwójnego bloku oraz wykorzystanej przechodzącej piłki przez Izabelę Bałucką (17:16). Ostatecznie, po pewnych zwrotach akcji i próbach przejęcia inicjatywy przez obie drużyny, o wyniku seta po raz kolejny musiała zadecydować gra na przewagi. W niej ponownie lepsze okazały się siatkarki Radomki Radom (27:25), a zwycięstwo za komplet punktów zapewniły im as serwisowy Izabeli Bałuckiej oraz skuteczny blok gospodyń na atakującej Andrei Kossanyiovej.
MVP: Paulina Zaborowska (E.Leclerc MOYA Radomka Radom)
Radomka: Rodrigues de Almeida, Honorio, Bałucka, Johnson, Łukasik, Zaborowska, Witkowska (libero) oraz Twardowska, Picussa, Biała, Moskwa
BKS BOSTIK: Janiuk, Kossanyiova, Świrad, Orvosova, Szlagowska, Gajewska, Drabek (libero) oraz Kazała, Dąbrowska, Drużkowska
Rywalizacja o miejsce w playoffach TAURON Ligi wchodzi w decydującą fazę. Siatkarkom BKS-u BOSTIK Bielsko-Biała pozostały już tylko trzy spotkania fazy zasadniczej, a pierwszym z nadchodzących wyzwań był wyjazdowy pojedynek z E.Leclerc MOYA Radomką Radom. Dla podopiecznych Bartłomieja Piekarczyka stawką dzisiejszego pojedynku był powrót do czołowej szóstki tabeli, jednak stojące przed nimi zadanie urastało do miana naprawdę ciężkiego. Rywalem bielszczanek był bowiem aktualny wicelider ligowych rozgrywek, który w razie zwycięstwa zrównałby się punktami z przewodzącym stawce Developresem.
Gospodynie słusznie były zatem uznawane za faworytki poniedziałkowego meczu, chociaż bielszczanki zdążyły już udowodnić, że posiadają patent na zespół z Radomia. Biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe pojedynki obu drużyn w TAURON Lidze, drużyna z Bielska-Białej odniosła trzy zwycięstwa na pięć prób. Dodatkowo w ostatnim meczu w listopadzie 2020 roku, zawodniczki BKS-u BOSTIK prowadziły z Radomką już 2:0, ale ostatecznie uległy wyżej notowanemu przeciwnikowi po tie-breaku.
Pierwsza partia dzisiejszej rywalizacji zdecydowanie nie poszła jednak po myśli przyjezdnych. BKS BOSTIK długo miał problem z opanowaniem przyjęcia, w ogóle nie wykorzystywał w swojej grze środka, a w jego poczynaniach dominowała przede wszystkim niedokładność. Dobra dyspozycja Gabrieli Orvosovej w ataku nie wystarczyła, by zniwelować kilkupunktową przewagę, którą radomianki wypracowały sobie właściwie na samym początku seta. Po dwóch asach serwisowych Izabeli Bałuckiej E.Leclerc MOYA Radomka objęła prowadzenie 4:1, a przy stanie 9:4 trener Piekarczyk zdecydował się wykorzystać pierwszą z możliwych przerw. W kolejnych minutach dobrą dyspozycją na skrzydłach wykazywały się Janisa Johnson oraz Bruna Honorio, a dokładając do tego często skutecznie stawiany blok, otrzymaliśmy zasłużoną wygraną gospodyń do 18.
Wysoko przegrany set podziałał jednak na bielszczanki niczym zimny prysznic. Początek drugiej partii był co prawda dość wyrównany, ale było widać, że podopieczne Bartłomieja Piekarczyka poprawiły grę w przyjęciu, a rozgrywająca zaczęła również dogrywać piłki do swoich koleżanek ze środka. Od stanu 7:7 BKS BOSTIK zdobył cztery punkty z rzędu (wykorzystując między innymi przejście linii trzeciego metra przez Johnson), a w dalszych fragmentach starał się przede wszystkim umacniać na wywalczonym prowadzeniu. Nie było to jednak proste, bo za sprawą czujnej gry na siatce oraz umiejętnemu obijaniu bloku bielszczanek, w pewnym momencie przewaga gości zmalała tylko do jednego oczka (18:19). Ostatecznie jednak zawodniczki trenera Piekarczyka zdołały dopiąć swego, a kluczową rolę w końcówce partii odegrał as serwisowy Gabrieli Orvosovej oraz świetna skuteczność w ataku Weroniki Szlagowskiej. To właśnie mocne uderzenie naszej przyjmującej przypieczętowało wygraną gości w drugim secie do 20.
BKS BOSTIK zapewne zamierzał pójść za ciosem, ale początek trzeciej partii przyniósł odwrócenie ról. Bielszczanki ponownie zaczęły mieć pewne problemy w przyjęciu, a na dodatek zawodniczki z województwa mazowieckiego umiejętnie wykorzystywały błędy Weroniki Szlagowskiej. Oba zespoły zaczęły za to coraz częściej atakować przez przesunięte krótkie, a Radomka dokładała do tego kiwki w wykonaniu Pauliny Zaborowskiej. Po jednym z takich zagrań gospodynie prowadziły już 18:14, ale od tego momentu rywalki wrzuciły wyższy bieg i między innymi dzięki szczelnie stawianemu blokowi, doprowadziły do remisu po 20. Końcówka partii była naprawdę zacięta, a o rozstrzygnięciu jej wyniku musiała zadecydować gra na przewagi. Więcej zimnej krwi zachowały w niej podopieczne Riccardo Marchesiego, a zwycięstwo 26 do 24 zapewnił skuteczny atak Janisy Johnson z lewego skrzydła.
Równie wyrównana okazała się być czwarta i zarazem ostatnia partia w radomskiej hali. Tym razem rozpoczęła się ona od kilkupunktowej przewagi bielszczanek, a fenomenalną dyspozycją na lewym skrzydle wykazywała się Andrea Kossanyiova. Dodatkowo czeska przyjmująca zachowywała skuteczność w polu serwisowym, a po jej punktowej zagrywce BKS BOSTIK objął prowadzenie (6:3). Zawodniczki trenera Piekarczyka utrzymywały później kilkupunktową przewagę (11:8, 15:12), jednak w pewnym momencie przeciwniczki złapały wiatr w żagle i odrobiły straty za sprawą szczelnego podwójnego bloku oraz wykorzystanej przechodzącej piłki przez Izabelę Bałucką (17:16). Ostatecznie, po pewnych zwrotach akcji i próbach przejęcia inicjatywy przez obie drużyny, o wyniku seta po raz kolejny musiała zadecydować gra na przewagi. W niej ponownie lepsze okazały się siatkarki Radomki Radom (27:25), a zwycięstwo za komplet punktów zapewniły im as serwisowy Izabeli Bałuckiej oraz skuteczny blok gospodyń na atakującej Andrei Kossanyiovej.