Kolejny pełen dramaturgii mecz ma za sobą bialska Stal. Do 89. minuty BKS przegrywał, aby w finalnym rozrachunku cieszyć się z wygranej na ambitną "Zetką" Tychy, która nie przez przypadek tak dobrze punktuje na wiosnę!

 

ZET Tychy - BKS Stal Bielsko-Biała 1:2 (0:0) 

 

Bramki:

0:1... (78')

1:1 Jurasz (89')

1:2 Waliczek (93') 

 

BKS Stal: Syc - Kalamus, Dancik, Waliczek, Markov, Zieliński, Mieszczak (70' Jose Vinicius), Łoś, Janik, Rozmus (60' Jurasz), Dokudowiec. 

 

- Nie ma co ukrywać, nastroje w naszych szeregach są bardzo dobre. Takie wygrane konsolidują zespół. To jest mistrzowskie uczucie, gdy wygrywasz w końcówce. Mogą tego jednak dokonywać zawodnicy o odpowiednim mentalu oraz umiejętnościach, a takich posiadamy w BKS-ie - mówi trener zespołu bialskiej Stali, Paweł Krzysztoporski. 

 

Najważniejszym planem na ten mecz dla BKS-u było nie stracić bramki i szukać szans po kontratakach. To udało się połowicznie. Do przerwy goli nie widzieliśmy, choć to gospodarze mieli dogodną okazję do zdobycia bramki. Jan Syc zdołał jednak złapać piłkę odbitą od słupka po strzale jednego z zawodników "Zetki". Ale spotkanie na dobre rozkręciło się po zmianie stron... 

 

Dobrą okazję, aby wyprowadzić BKS na prowadzenie miał Antoni Rozmus, który przegrał pojedynek "oko w oko" z bramkarzem gospodarzy. "Zetka" natomiast w 78. minucie objęła prowadzenie po sprytnie rozegranym rzucie z autu oraz wykorzystaniu momentu dekoncentracji defensywy bialskiej Stali. Podopieczni Krzysztoporskiego znów jednak pokazali, że warto grać do końca. W 89. minucie Wojciech Jurasz skutecznie dobił uderzenie Dariusza Łosia, a gola na wagę zwycięstwa strzelił Daniel Waliczek po zamieszaniu w polu karnym rywala.