Obszernego wywiadu portalowi SportoweBeskidy.pl udzielił trener bialskiej Stali, Paweł Krzysztoporski. W rozmowie poruszone został m.in. kwestie zimowych wzmocnień, zawodników, którzy otrzymali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów oraz procesu przygotowań - zapraszamy do lektury!

 

SportoweBeskidy.pl: Nie będzie nadużyciem, jeśli stwierdzimy, że w zespole BKS-u tej zimy ma miejsce rewolucja kadrowa? 

Paweł Krzysztoporski: Tak, tej zimy dokonaliśmy rewolucji kadrowej - nie boję się tego słowa użyć. Zaproponowałem takie rozwiązania w klubie jeszcze jesienią. Pewne pozycje, a nawet całe formacje, wymagały wzmocnienia. Pierwsi kandydaci pojawili się pod koniec listopada, w grudniu byliśmy bardzo aktywni, aby w styczniu móc się przygotowywać z praktycznie nową drużyną.

 

SportoweBeskidy.pl: Ilu zawodników “przewinęło się” przez szatnię bialskiej Stali tej zimy? 

P.K.: Zawodnicy trafiali do naszej szatni dzięki moim zaproszeniom oraz własnym chęciom. Tak naprawdę tylko dwóch zawodników nie skorzystało z naszej oferty. Zdecydowali się na inną ścieżkę rozwoju, za co nie mogę mieć do nich pretensji. 

 

SportweBeskidy.pl: Pozostając przy cyfrach - ilu nowych piłkarzy chcecie “podpisać” do końca okienka? 

P.K.: Drużyna, która rozpocznie rundę wiosenną w meczu z rezerwami LKS-u Goczałkowice-Zdrój to będzie ekipa złożona z 50% nowych zawodników. 5-6 nowych nazwisk pojawi się w pierwszym składzie. 

 

SportoweBeskidy.pl: Z pewnością przy takim ruchu możemy mówić o pewnych odejściach. Którzy gracze otrzymali wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu? 

P.K.: Jestem osobą uczciwą i poinformowałem zawodników, którzy mniej grali jesienią, że mają wolną rękę w poszukiwaniu nowego otoczenia. Jeśli chodzi o konkretne nazwiska, nie jest tajemnicą, że Mateusz Małaczek testuje się w Pasjonacie Dankowice. Michał Jura i Filip Ziółkowski zasilą najprawdopodobniej Hejnał Kęty. Zabraknie także Wiktora Skowronka oraz Kamila Kuśmierczyka. 

 

 

SportoweBeskidy.pl: Klub oficjalnie potwierdził zakontraktowanie trzech zawodników: Tomasza Czyża, Tomasza Janika i Dariusza Łosia. To spore nazwiska w naszym regionie. 

P.K. Zdecydowanie. Bardzo się cieszę, że dołączyli oni do BKS-u. Ich nazwiska pojawiały się w grudniu i wówczas nie byłem przekonany, że wszyscy oni zasilą nasz zespół. To piłkarze, którzy mają swoją renomę, są w odpowiednim wieku, by czuć głód piłki i mają spore doświadczenie, które jest mi bardzo potrzebne. To jednak nie koniec naszych ruchów transferowych, które dniach zapewne zostaną sformalizowane... 
 

SportoweBeskidy.pl: Wiemy też, że bliski dołączenia do drużyny jest Jakub Pilch, którego Ty jesteś sporym entuzjastą… 

P.K.: Tak, Kubę poznałem stosunkowo niedawno, ale już wiem, że jest fantastyczną osobą i zrobi dużo dla BKS-u jako człowiek i jako zawodnik. Jego umiejętności są niepodważalne. Jego liczby z poprzednich sezonów powodują, że jestem spokojny o bramki na wiosnę. Mamy pomysł jak go wykorzystać w naszym modelu gry i jestem przekonany, że będzie czuć się u nas dobrze i będzie skuteczny. 
 

SportoweBeskidy.pl: Ponadto nie brakowało graczy z innych krajów w szatni BKS-u...

P.K.: BKS jest klubem rozpoznawalnym i atrakcyjnym w regionie, z rzeszą kibiców. Osoby prowadzące takich zawodników to zauważają. Był taki moment, że moje zdolności językowe zostały sprawdzone bardzo mocno (śmiech). Mieliśmy na raz zawodników z Ukrainy, Białorusi i Brazylii. Bariera językowa była duża, ale język piłkarski jest jeden i myślę, że któryś z tych zawodników pozytywnie zaskoczy na wiosnę kibiców BKS-u. 
 

SportoweBeskidy.pl: W ostatnim meczu sparingowym przegraliście z CKS Piast Cieszyn, ale wcześniej notowaliście dobre wyniki, m.in. pokonując IV-ligowego Drzewiarza. Jak więc przebiegają przygotowania podczas rewolucji? 

P.K.: Jako trener uwielbiam ten okres. Jedyne co zamieniłbym to pogodę (śmiech). Przygotowania przebiegają harmonijnie, ale intensywnie. Ten czas mieliśmy zaplanowany już w trakcie rundy jesiennej i pod kątem jego realizacji jestem bardzo konsekwentny, gdyż z tej pracy chcę zostać rozliczony, tak samo jak mój zespół. Marginesu błędu praktycznie nie mamy, musimy na wiosnę być do bólu skuteczni, ale wierzę, że tacy właśnie będziemy. 

 

SportoweBeskidy.pl: Walka o utrzymanie, w takim klubie jak BKS, wiążę się ze sporą presją. Jak sobie z tym radzicie oraz z jakim odzewem spotykacie się, jako drużyna, ze strony kibiców? 

P.K. Od pierwszego dnia przygotowań staram się przekazać w szatni o co gramy, jak duży będzie ciężar gatunkowy każdego spotkania. BKS to klub, za którym jeżdżą kibice. Życzyłbym sobie, aby moje uwagi podczas meczu nie były słyszane, a nasi fani cieszyli się z gry zespołu. Zawodnicy otrzymali prosty przekaz - z tą presją musimy się zmierzyć. Kto tego się obawia, nie znajdzie sobie miejsca w szatni. Pod kątem charakterologicznym dobieraliśmy również zawodników. 

 

 

SportoweBeskidy.pl: To już ponad pół roku, gdy na co dzień pracujesz w naszych rejonach. Jak oceniasz potencjał piłkarski w Beskidach? 

P.K.: Przyjeżdżając do Bielska zaciągnąłem języka innych, ale w połowie nie sprawdziło się to, co rzeczywiście zaznałem. Tutejsze drużyny są bardzo dobrze zorganizowane. Nie pamiętam meczu, abyśmy się zmierzyli z rywalem źle przygotowanym do spotkania. Każdy miał swój pomysł i przynajmniej jednego ciekawego zawodnika. Niemniej, nie wspominam miło jesieni. Dziękuję ludziom, którzy mi ufają i wierzą w mój warsztat. Zrobię wszystko, aby się odwdzięczyć i pokazać, że Paweł Krzysztoporski może być związany z BKS-em na więcej niż jeden sezon.