
"W BKS-ie poznałem wartościowych i ciekawych ludzi"
Wraz z Krzysztofem Dybczyńskim, byłym już szkoleniowcem bialskiej Stali podsumowujemy minione wydarzenia w wykonaniu BKS-u. Zapraszamy do lektury wywiadu!
1. Z perspektywy czasu – czy w styczniu ponownie zdecydowałbyś się dołączyć do BKS-u?
Zdecydowanie tak. Już na początku swojej przygody w BKS-ie podkreślałem, że prowadzenie takiego klubu to ogromny prestiż. Spotkałem tutaj wartościowych i ciekawych ludzi – myślę, że wiele się od siebie nauczyliśmy.
2. Co było powodem Twojej rezygnacji z funkcji trenera BKS-u?
To była dla mnie trudna i wielowątkowa decyzja, ale niestety musiałem ją podjąć. Patrząc w przyszłość, wiem, że nie byłbym w stanie poświęcić się trenerce w 100%, tak jak dotychczas. Muszę też w końcu trochę zadbać o siebie. Chcę podkreślić, że nie przyjmuję żadnych innych ofert – żeby nie było niedomówień, że zrezygnowałem z BKS-u, mając coś na boku.
3. Doświadczyłeś V-ligowego poziomu rozgrywek. Czy widać różnicę względem "okręgówki"?
Różnica jest spora. Przede wszystkim w V lidze nie ma słabych drużyn. W każdej ekipie znajdzie się kilku zawodników z przeszłością w wyższych ligach. Miałem bardzo dobry zespół – na wiosnę wygraliśmy 9 meczów, ale żadnego z tych zwycięstw nie odnieśliśmy łatwo. To zawsze była walka do ostatniego gwizdka. Znamy już skład V ligi na nowy sezon i jestem przekonany, że poziom jeszcze pójdzie w górę. Trzeba będzie się solidnie napracować, żeby w danym meczu sięgnąć po 3 punkty.
4. Jak oceniasz minioną rundę w wykonaniu bialskiej Stali?
Powiem nieskromnie – uważam, że razem z Arkiem Ruckim wykonaliśmy z drużyną bardzo dobrą robotę. Zdobyliśmy Puchar Polski na szczeblu Podokręgu Bielsko-Biała, do końca walczyliśmy o baraże do IV ligi, a ostateczne miejsce na podium to – jak na beniaminka – naprawdę spore osiągnięcie. Z tego miejsca życzę swojemu byłemu klubowi przynajmniej powtórzenia tego wyniku. Choć wiem, że nie będzie to łatwe zadanie.
5. To nie była łatwa runda, biorąc pod uwagę problemy kadrowe. W ostatnim meczu na boisku pojawił się nawet Juraj Dancik.
Rzeczywiście – wiosną mierzyliśmy się z różnymi problemami. Kadra nie była tak liczna, jakbym sobie życzył. Zimą z gry zrezygnował Karol Lewandowski, ważne ogniwo zespołu. W trzeciej kolejce, w meczu z Tworkowem, kontuzji doznał Marcin Bęben – podstawowy zawodnik, który wypadł do końca sezonu. W tym samym spotkaniu kontuzja wyeliminowała na trzy tygodnie mojego kapitana – Dariusza Łosia. Niedługo później z gry zrezygnowali Dawid Zieliński i Kacper Szymala. Rzeczywiście – końcówka sezonu to była kadrowa łamigłówka. Ale mimo wszystko zawodnicy, których miałem do dyspozycji, pokazali ogromny charakter. Dziś wiem, że miałem bardzo solidny zespół i ludzi, na których mogłem liczyć w najtrudniejszych momentach. Chciałbym im za to jeszcze raz podziękować i życzyć wszystkiego dobrego – zarówno w życiu sportowym, jak i prywatnym.
6. Twoimi następcami zostali Paweł Kozioł i Paweł Michałek – Twoi dotychczasowi zawodnicy. Jak oceniasz ten wybór?
Bardzo się cieszę, że to właśnie oni przejmują stery w BKS-ie. Gratuluję im z całego serca. Obydwaj to świetni ludzie i profesjonaliści. Paweł Michałek przez cały sezon był asystentem moim i Arka – wiem, że ma fach w ręku i jeśli drużyna zrealizuje jego plan treningowy, będzie świetnie przygotowana motorycznie. Paweł Kozioł to również stuprocentowy profesjonalista. Wchodzi w nową rolę z czystą głową i z pewnością będzie miał na to swój pomysł. To młody trener, ale jeśli przekona do siebie zespół – może osiągnąć naprawdę dobry wynik. Trzymam za nich kciuki – swoją postawą jako zawodnicy w pełni na to zasłużyli.
7. Trenerze, dziękujemy za wspólny czas i życzymy powodzenia – zawodowo i prywatnie.
Ja również dziękuję za wspólną rundę. Może nie była długa, ale na pewno bardzo ważna w moim trenerskim życiu. Dziękuję całemu zarządowi BKS-u, z prezesem Zbyszkiem Garbaczem na czele, za zaufanie i szansę. Mam nadzieję, że ich nie zawiodłem.
Szczególne podziękowania kieruję do Kibiców. Ich wsparcie przez cały sezon było nieocenione – naprawdę byli naszym 12 zawodnikiem i nie mówię tego na wyrost. Nigdy nie zapomnę meczu w Tworkowie… Trzy autokary kibiców pojechały za nami, żeby nas wspierać. Przegraliśmy 0:3 i było nam wstyd... A mimo to po meczu pod trybuną nie było żadnego „opierd…”, tylko słowa wsparcia i motywacji, żeby się nie poddawać. To był dla nas potężny impuls – później wygraliśmy 6 z 7 kolejnych meczów.
Jeszcze raz – całemu środowisku kibicowskiemu BKS-u ogromne dziękuję za zaufanie i wsparcie.