Podhalanka Milówka - BKS Stal Bielsko-Biała 0:1 (0:1)
Trzy punkty nie przyszły łatwo, ale też można było się spodziewać, że zespół z Milówki na własnym boisku będzie chciał sprawić niespodziankę. Do takowej nie dopuścili jednak piłkarze BKS-u i zanotowali ważne zwycięstwo!
Podhalanka Milówka - BKS Stal Bielsko-Biała 0:1 (0:1)
Bramka:
0:1 Wróbel
BKS Stal: Dyduch - Michałek, Bęben, Porębski (65’ Waliczek), Lorenc, Kozioł, Zieliński, Łoś, Hutyra, Szymala (46’ Marian), Loranc (75’ Biela)
- Spodziewałem się, że to będzie ciężki mecz. Drużynę z Milówki trzeba jednak pochwalić, bo wyraźnie się nam postawiła i nie było dzisiaj widać, że mierzymy się z zespołem z dolnej części tabeli. Trzy punkty jadą do Bielska i z tego się cieszymy - mówi trener BKS-u, Arkadiusz Rucki.
Czy było widać w dzisiejszym starciu, że ostatnia drużyna mierzyła się z czołową siłą ligi? Absolutnie nie. BKS miał spore trudności z przedostaniem się przez zwarty szyk obronny Podhalanki. Ponadto, graczom bialskiej Stali często brakowało lepszej decyzyjności. Gospodarze w pierwszej części mieli lepsze okazje, m.in. za sprawą Patryka Semika i Michała Gluzy. To jednak BKS mógł cieszyć się z trafienia w 31. minucie. Górną piłkę w pole karne rywala posłał Marcin Bęben. Piłkarz Podhalanki Albert Wróbel próbował przeciąć dośrodkowanie, lecz uczynił to na tyle pechowo, iż posłał "futbolówkę" do własnej bramki.
Wynik 1:0 utrzymał się do końca spotkania. Bialska Stal po przerwie nie forsowała przesadnie tempa, lecz w tej części miała swoje próby. Dwukrotnie groźnie uderzał Paweł Kozioł, pojedynek "oko w oko" z bramkarzem Podhalanki stoczył Dariusz Łoś. W szeregach miejscowych ponownie sytuacje bramkową odnotował Semik - znów bez szczęśliwej finalizacji.