W ostatnim meczu "Na Górce" BKS Stal pokonuje Podhalankę 5:2! Rywal, mimo iż niżej notowany, postawił momentami trudne warunki, ale bialska Stal była na to przygotowana!

 

BKS Stal Bielsko-Biała - Podhalanka Milówka 5:2 (3:2)

 

Bramki:

0:1 F. Balcarek (15')

1:1 Porębski (17')

2:1 Biel (20')

2:2 Gąsiorek (22’)

3:2 Marian (35’)

4:2 Waliczek (61')

5:2 Marian (80')

 

BKS: Syc - Lorenc (69’ Biela), Porębski (58’ Waliczek), Kubica, Michałek, Janik, Łoś, Kozioł, Hutyra (46’ Waakoonwi), Biel, Marian

 

Początek spotkania nie zwiastował wielkiego widowiska. Obie ekipy “badały” swój potencjał, przez co brakowało sytuacji strzeleckich. Wystarczyła jednak tylko “iskra”, a spotkanie nabrało w moment kolorytu. W 15. minucie Podhalanka potwierdziła, że jest w tej rundzie zespołem bardzo groźnym. Filip Balcarek wykazał się przepięknym trafieniem z dystansu i goście objęli prowadzenie. Reakcja BKS-u? 

 

Wzorowa. 120 sekund na 1:1 trafił Błażej Porębski, który głową sfinalizował dogranie z rzutu rożnego. W 20. minucie bialska Stal już prowadziła, gdy świetną wycofaną piłkę od Kamila Hutyry “skończył” Łukasz Biel. Podhalanka nie zamierzała powiedzieć ostatniego słowa. W 22. minucie ponownie mieliśmy remis za sprawą Kacpra Gąsiorka. W 35. minucie było już jednak 3:2 - Kacper Marian “na wślizgu” wykorzystał dogranie z prawej strony. To nie zakończyło emocji w pierwszej części. W końcówce obie ekipy stworzyły sobie po groźnej sytuacji. W boczną siatkę BKS-u trafił Mateusz Balcarek, a w szeregach gospodarzy świetnym wolejem wykazał się Tomasz Janik - jeszcze lepiej interweniował golkiper Podhalanki.

 

W drugiej części meczu inicjatywę przejęli zawodnicy bialskiej Stali, którzy nie chcieli tylko bronić korzystnego wyniku. Bardzo groźny w ofensywie był Dariusz Łoś. BKS dopiął swego w 61. minucie. W podbramkowym zamieszaniu przytomnie odnalazł się Daniel Waliczek. Nie można powiedzieć, że po tym "ciosie" Podhalanka odpuściła. Najlepszą okazję, aby pokusić się o trafienie kontaktowe miał F. Balcarek - jego strzał z bliskiej odległości obronił Jan Syc. BKS natomiast cierpliwie czekał na kolejną szansę i się doczekał. W 80. minucie K. Marian minął bramkarza Podhalanki i wpakował piłkę do siatki - 5:2. Tymże rezultatem skończyło się spotkanie, które mogło podobać się kibicom zgromadzonym "na Górce"